Nie czytaj z kartki. Mów.

Przychodzisz na szkolenie, warsztaty, prezentację czy doroczne wystąpienie i zawsze jest wspólny dla nich mianownik.

Co to takiego? Może nim być grupa słuchaczy, sposób prezentowania, tematyka, miejsce, czas. I dziesiątki innych. Dodaj w tym miejscu te, które uważasz za dobre. I każde z nich będzie właśnie dobre. Jest jeszcze coś, co zawsze występuje, niezależnie od innych. Coś, bez czego nie odbędzie się żadne z powyższych.

To PLAN. Właśnie on spina wszystkie elementy w jedną całość. Spójną, sensowną i merytoryczną. Nie zawsze to tak do końca wychodzi, ale bez niego nawet nie miałoby co nie wyjść. ;)

Dla Ciebie jako publiczności prawdopodobnie nie ma znaczenia, w jaki sposób wszystko zostało przygotowane. Jeśli wszystko fajnie wygląda, treść jest sensownie i atrakcyjnie przedstawiona, to jest ok. Co innego, gdy masz stanąć po tej drugiej stronie. Na scenie, podeście lub w salce konferencyjnej, aby zaprezentować siebie i Twój punkt widzenia. Wówczas pojawia się pytanie o plan. Jak to zrobić, aby słuchano właśnie Ciebie i Twoje wystąpienie zapamiętano? I to najlepiej z tej pozytywnej strony?

Tworząc plan uwzględnij w nim wszystko, co wiesz na temat wystąpienia. Znając formułę swojego udziału możesz je dobrze zaplanować. Inaczej przygotujesz się do prowadzenia szkolenia, przedstawienia danych na dorocznej firmowej konferencji, a jeszcze inaczej do roli jednego z kilku prelegentów.

Mając te informacje wiesz, kto jest odbiorcą i jaka jest tematyka. Poza tym znasz formułę samego spotkania, a więc czy jest to proste przemówienie, czy też na przykład spotkanie mocno angażujące odbiorców. Znasz również miejsce wystąpienia. Inaczej przecież mówi się do kilku osób w niewielkiej salce konferencyjnej, a zupełnie inaczej do licznego grona w dużej auli. Paradoksalnie im mniej osób, tym może być trudniej, ale to moja opinia.

Do tego dochodzi czas. I nie mam na myśli wyłącznie samej długości wystąpienia, ale również porę dnia, kolejność, pogodę. Z pozoru elementy nieistotne na pierwszy rzut oka, ale często wpływające na prezentację i jej odbiór przez innych. Bo przecież inne są możliwości przyjmowania treści rano, gdy organizm jest wypoczęty, a zupełnie inne wieczorem, gdy głowa liczy na odpoczynek, a nie dodatkowe dawki informacji. Inaczej organizm zachowuje się w słoneczny wiosenny dzień, a zupełnie inaczej podczas jesiennej szarówki.

To samo dotyczy miejsca. Inaczej jest w hotelu w centrum miasta, gdzie w sali konferencyjnej krzesła ustawione są równo pod linijkę, panuje nieco usztywniona atmosfera, a zupełnie inaczej jest na przykład w centrum konferencyjnym pośród lasów i jezior, gdzie uchylenie lub otworzenie okna wpuszcza nie tylko świeże powietrze, ale i np. śpiew ptaków. Takie zestawienia można mnożyć. Przychylność i atmosfera miejsca często z wyprzedzeniem programuje cię, jak będziesz mówić. A przez to, jaki będzie odbiór ciebie.

To wszystko sprawia, że tworzysz odpowiedni plan wystąpienia, a na jego podstawie treść tego, co masz do przekazania.

Zauważyłem, że wiele osób treść wystąpienia przygotowuje w formie pełnego tekstu, a potem ten tekst... czyta. I nie ma na to mojej zgody. Takie coś wygląda źle, nieprofesjonalnie, a przede wszystkim nie trafia do odbiorców. To pewne, jak w banku. Dlaczego? Bo trudno jest czytać tekst w taki sposób, aby był słyszany jakby był mówiony. To jest wykonalne, ale wymaga naprawdę dużej wprawy. A więc dobrego przygotowania i stałego treningu. Tak samo, jak w sporcie - dla dobrego wyniku musisz się dobrze przygotować i trenować. Inaczej nic z tego nie wyjdzie.

Jakiś czas temu byłem zaproszony na podsumowanie roku jeden z dużych firm. Wszystko zostało profesjonalnie przygotowane od strony technicznej - miejsca do siedzenia, scena, oświetlenie, doskonałe nagłośnienie. W końcu to była sala teatralna. :) Punktem kulminacyjnym części oficjalnej było wystąpienie jednego z dyrektorów. Treść była dobrze przygotowana, wszystko jasne i klarowne nawet dla laika z obszaru ich działalności. Niestety, ale cały efekt psuł jeden element. Bardzo istotny z punktu widzenia wystąpień. To czytanie z kartki. Widziałem po sali, że już po kilku minutach część ze słuchaczy zamiast cieszyć się przekazywanymi informacjami, zajmowała się zupełnie czym innym. Niektórzy siedzieli w telefonach, inni rozmawiali między sobą, ktoś dzwonił. A jedna osoba chyba ucięła sobie dyskretną drzemkę.

Dlaczego tak reagowali ludzie? Teoretycznie można było przyjąć, że byli zwyczajnie zmęczeni po całym dniu szkoleń, prezentacji, podsumowań poszczególnych działów. I zapewne to przyczyna takiego "rozluźnienia". Zwłaszcza tej drzemki. Ale to nie jedyny powód. Szef tych ludzi zabijał nudą. Nie stosował interpunkcji w przekazie, przekręcał słowa, kontaktu wzrokowego prawie wcale nie było. I robił to choć czuć było, że doskonale zna się na tym, o czym czyta.

A można to było zrobić na co najmniej dwa sposoby. W pierwszym wystarczyło zastosować stworzone przeze mnie X przykazań wystąpień publicznych. Drugi to nic innego jak trening czytania. Tak, tak, trening czytania. I to tym drugim chcę się tutaj zająć.

A więc jak zacząć czytać, aby cię słuchano?

Zapewne myślisz, że niczym trudnym jest przeczytanie tekstu. Nawet tego, który widzisz pierwszy raz. I masz rację. Ba, masz bardzo dużo racji. Pod warunkiem, że robisz to w myślach. Weź pierwszy z brzegu tekst. Może to być coś z gazety, książki, jakaś instrukcja obsługi. Cokolwiek, co ma więcej niż 10 zdań. I przeczytaj go w myślach. Poszło gładko? Zapewne. A teraz ten sam tekst przeczytaj jeszcze raz, ale na głos. Nie mrucz pod nosem, nie szepcz. Czytaj tak, aby był normalnie słyszalny. :) Wiem, że było trudniej. A problem z czytaniem to bardzo dobry znak, bo mówi że zadanie zostało dobrze wykonane.

Zacięcia, przekręcanie słów, mylenie wersów, skrępowanie są całkowicie naturalne. Dlaczego tak się dzieje? Najprościej mówiąc - czytając w myślach jesteś w bezpiecznej strefie, a czytając na głos podświadomie boisz się, że ktoś to usłyszy, oceni, skrytykuje. A to może wywołać strach, niepewność...

Jak zatem przygotować się do mówienia z kartki? Weź na początek jakiś prosty tekst. Może to być bajka dla dzieci. Żaba, Sum, Kaczka Dziwaczka będą naprawdę niezłe. Nie dotykaj jednak Na straganie, czy Pawła i Gawła. Tym bardziej Lokomotywy. Dlaczego? Bo to jeszcze nie ten etap. ;)

Przeczytaj jedną z nich kilka razy. W myślach. A potem zrób to samo na głos. I weź sobie przerwę. Nie tekst zagnieździ się w Twojej głowie. Wyobraź sobie jak chcesz go usłyszeć. I po dwudziestu minutach wróć do niego. Przeczytaj go dokładnie tak, jak to sobie wyobrażasz. Najpierw w myślach, a potem na głos. Wpleć w to emocje. Poczuj się jak aktor, który ma do odegrania rolę. Jakby to miało być przedszkolne Spotkanie z bajką. Wczuj się w to, co czytasz. Na początku wcale nie będzie tak łatwo. Ale tylko na początku.

Potem możesz wziąć na warsztat jakąś trudniejszą bajkę. Taką, gdzie występuje kilka postaci. Wspomniane Paweł i Gaweł czy stopień wyższa Na straganie. Wczuj się w każdą z postaci. Czytaj tak, jakby mówiła to każda z nich.

Takie ćwiczenia mogą się wydawać bezsensowne. Banalne. Może nawet śmieszne. No i? No właśnie. Przecież lepiej pobawić się głosem z samym sobą, dać sobie trochę luzu, niż potem wystawić się na mocną ocenę ze strony publiczności. A ona zawsze ocenia, nawet jeśli tego nie powie.

I dlatego musisz do wystąpienia przygotować się najlepiej, jak tylko potrafisz. Zacznij od pierwszego kroku, w którym dobrze poznajesz tekst. W drugim zacznij ćwiczyć. Zakładam że tekst, to Twoje dzieło, więc je znasz. Przejdźmy więc do drugiego.

Podejdź do tego tekstu tak, jak do czytanej wcześniej bajki. Tak samo i w takiej samej kolejności. To tak jak ze sportem. Kiedyś trenowałem Karate Kyokushin (doszedłem do stopnia 1 kyu) i mój Sensei Wesołowski powtarzał, że im więcej potu przelejemy na treningu, tym mniej krwi stracimy w walce. I to się sprawdzało. W większości przypadków. ;)

To samo mam na myśli mówiąc, że im więcej czasu i wysiłku poświęcisz na pracę przed występem, tym lepiej do niej się przygotujesz i po prostu lepiej wypadniesz. Czytaj, z emocjami, dostosowaniem głosu do tekstu, podziałem na role. Raz, drugi, trzeci. Tyle razy, ile uznasz na potrzebne.

W końcu zacznij się nagrywać, aby widzieć swoją reakcję, mimikę. A na końcu stań przed lustrem. I zacznij opowiadać to, co masz na kartce. Możesz wyboldować sobie te elementy, których nie możesz pominąć, które są ważne. najlepiej gdyby były nagłówkami poszczególnych części tekstu. Swego rodzaju zapowiedzią tego, o czym chcesz mówić. I powtarzaj. Na początku będziesz się wspierać tekstem, ale po którejś powtórce tekst nie będzie Ci potrzebny. Wystarczą same wyboldowane hasła które pozwolą Ci zachować ciągłości i odpowiednią kolejność.

A teraz do dzieła. Pokaż się z dobrej strony na swoim wystąpieniu.

A jeżeli potrzebujesz mojej pomocy w tym zakresie - daj mi znać. Chętnie z Tobą poćwiczę i przygotuje Cię do takiego wystąpienia.